Gdy pytam siebie, co mnie niosło przez wszystkie te lata, natychmiast przychodzi mi na myśl moja dewiza życiowa: „Radość w Panu jest moją ostoją” z Księgi Nehemiasza. Tak, pomimo zewnętrznych trosk i trudności, moje wnętrze zawsze było wypełnione radością. Cieszyłam się Bogiem i dziękuję Mu za Jego dobroć, Jego miłosierdzie i przede wszystkim za Jego wielką chwałę. Ciągle na nowo rozbrzmiewa w mojej duszy: „Składamy Ci dzięki za Twoja wielką chwałę”. Radość w Bogu wnosi w moją duszę głęboki pokój, którego nic nie jest w stanie zakłócić lub zniszczyć. To mi pomaga być dobrą dla drugich, chociaż nie zawsze z powodzeniem, ponieważ pomimo tego wszystkiego jestem również skupiona na sobie.
Radowanie się Bogiem sprawiało czasami, iż głęboko w środku wszystko we mnie krzyczało z radości i szczęścia. Lubię modlić się, choć przyznaję, że moje myśli umykają na stronę i nie zawsze jestem w stanie się skupić. Największym darem dla mnie jest codzienna Eucharystia, podczas której Jezus wprowadza mnie w Swoją Mękę, Śmierć i Zmartwychwstanie. Jestem bardzo wdzięczna moim rodzicom, że na chrzcie dali mi na imię Maria i że moja ciotka Maja została moją chrzestną. Zawsze była dla mnie przykładem, a w dobroci i miłości nikt jej nie dorównał. Od najmłodszych lat zawsze uważałam, że Maria jest najpiękniejszych imieniem, jakie istnieje. Wierzę, że Maria, Matka Jezusa towarzyszyła mi podczas mojej wędrówki przez życie. Nieustannie szukam u Niej schronienia, gdyż Ona wie najlepiej, czego potrzebuję, by znaleźć szczęście w Trójcy Świętej i w tej radości przeżywać życie.
„Ucieszyłem się, gdy mi powiedziano: 'Pójdziemy do domu Pana!'” Niech ta radość wypełni moją duszę całkowicie, gdy Pan wezwie mnie do Siebie do wiecznej szczęśliwości. To jest moje pragnienie i moja modlitwa dzisiaj, i mam nadzieję do końca moich dni… ale także życzenie dla Was, którzy słuchacie tych słów.
Limburg, październik 2008