On ma wzrastać… ja się umniejszać
Mario, delikatna Mario, gdy cud dojrzał w tobie,
Słowo stało się ciałem – gliną nam podobną –
Bezradnym maleństwem, biorącym twą siłę,
Z ciałem ukształtowanym dokładnie z twojego ciała.
Czy czułaś się pomniejszona w sobie,
Gdy On niepostrzeżenie wrósł w twoją przyszłość – twoje TERAZ?
Dnie i noce wplatając w SWOJE potrzeby, SWOJE życie?
Szybko przewiń do przodu historię, mała Służebnico Boga. – Stałaś się teraz
Dojrzałą niewiastą. On przemienia wodę w wino,
Tańczy pieśni z innych marzeń, mężczyzna w sile wieku.
Życie płynie jak radosna muzyka i tak naprawdę nikt nie zauważa, że On teraz
Chodzi z innymi i nie trzyma się domu.
Wydajesz się coraz mniejsza, gdy On staje wysoki naprzeciw wiatrowi,
Ty śpiewasz hymn radości, z nutą żałosnego smutku.
Taki los matek, pozostać w tyle,
Gdy ich dzieci wytyczają nowe ścieżki na piaskach życia.
Nowej pieśni nie wyśnią żadni ziemscy artyści.
On zaś nie ogląda się za siebie. Ty nadal nosisz dzbany z wodą. – Tak jak
To robiłaś, kiedy cię trzymał za spódnicę i podskakiwał u boku;
Twoje ramiona są teraz puste, powoli kurczysz się
Na myśl o dniu, gdy zostaniesz sama na marginesie życia.
Potem przychodzi Krzyż, straszna męka, w końcu śmierć,
A tobie mówią, masz być siłą
Dla pozostałych na krwawej ścieżce Kalwarii. Musisz
Sprostać łasce i ponieść tych, którzy sami nie mogą.
Ale to jest JEGO siła, która przeprowadza cię przez te straszne dni
Męki, i omal rozpaczy. On nadal wzrasta,
W ciszy grobu, gdy twoje serce pęka i duch słabnie.
Jaki jest koniec tej historii? – Czy kiedykolwiek jeszcze zatańczysz?
Czy też smutek ogarnie twoje dni, nękając nocami
Zjawami z horroru – stare koszmary strat i zranień?
Jak dalece możesz się jeszcze umniejszyć, zanim cię zupełnie nie będzie?
Powrócić do nasionka życia zależnego tylko od miłości matki?
Lub obrócić się w proch, z którego pierwotnie powstałaś?
Jak, mój Boże, ukształtujesz nowe życie z nicości?
Głupiutkie dziecko wątpliwości rozgląda się dookoła. – Natura ogłasza
Moc Stworzenia, by świat znowu złapał oddech. – Pory roku
Prześcigają się kolorami swojego czasu, a ludzie uśmiechają się,
Gdy unikalny portret Boga ukazuje się w przebłyskach cudu życia.
Płatki śniegu i róże, jesienne liście i bzy, fiołki i
Stokrotki! Drozdy, rudziki i wszystkie cuda i dziwy,
Ochoczo prezentują się maluczkim Boga.
„… On ma wzrastać …. Ja się umniejszać ….”
S. Phyllis Carpenter SAC
Foto: M. Studzińska